7 lipca 2015

13 przemyśleń po lekturze "Slow fashion"


Bloga Joanny Glogazy (Style Digger) czytam regularnie od dwóch lat, dlatego wiadomość o wydaniu przez nią książki przyjęłam z niekłamaną ciekawością. Wychodzę z założenia, że cennej wiedzy z zakresu slow fashion nigdy za wiele i mimo dziesiątek przeczytanych na jego temat artykułów, nadal jestem głodna informacji. Fragment książki, udostępniony w Internecie, zachęcił mnie do zakupu jej pełnej, elektronicznej wersji, stając się jedną z pierwszych lektur przeczytanych na pachnącym nowością czytniku. (Polecam ten sprzęt każdemu wielbicielowi książek!).

Pisanie recenzji kojarzy mi się ze sztampowymi, szkolnymi wypracowaniami, dlatego swoje wrażenia po (dwukrotnej już) lekturze "Slow fashion", postanowiłam ująć w formie wypunktowanych przemyśleń:


1. Idea tej książki okaże się szczególnie bliska dziewczynom, które prowadzą blogi, dzięki czemu najlepiej zrozumieją one rozterki autorki zamieszczone we wstępie. Myślę, że ta książka najlepiej trafi właśnie do młodych kobiet.

2. Forma narracji, jaką zastosowała autorka, pozwala skrócić dystans pomiędzy nią a czytelniczką. Zagłębiając się w lekturę "Slow fashion", mamy wrażenie, że prowadzimy przyjacielską rozmowę. Po przeczytaniu ostatniej strony odnoszę wrażenie, że mogłabym szczerze polubić Joannę.

3. Style Digger nie stawia się w roli zadufanego, wszechwiedzącego guru mody. Jej wiarygodność potwierdza konkretna wiedza z dziedziny mody (poparta studiami oraz długoletnim prowadzeniem bloga), którą chce się dzielić z innymi.

4. Lektura "Slow fashion" przypomina nieco psychoanalizę. Autorka zachęca do podróży wgłąb siebie i często akcentuje indywidualne podejście do czytelniczki, co automatycznie wynosi tę książkę ponad przeciętne poradniki o modzie. 

5. "Slow fashion" ma charakter refleksyjny, skłania do przemyśleń, a momentami wzbudza nawet poczucie winy mające wywołać w czytelniczce swoiste katharsis.

6. Style Digger napisała mądrą, wyważoną i przemyślaną książkę. Zawartych jest w niej wiele prawd rządzących życiem współczesnych kobiet oraz prawdziwych realiów panujących w naszych szafach. Choć stwierdzenia: "od zawsze chcemy się czuć atrakcyjne i akceptowane" czy "czego nie widzisz, tego nie nosisz" na pierwszy rzut oka mogą wydawać się banalne, tak naprawdę nie brzmią moralizująco, a zdradzają filozoficzne podejście autorki do prezentowanego tematu.

7. Czytanie tej książki mobilizuje do porządków w garderobie. Czy okażą się tytułową "modową rewolucją", zależy od tego, jak bardzo będziemy otwarte na zmiany. Proces dążenia do ubraniowej równowagi jest długotrwały, ale ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że dzięki lekturze już zostałam pchnięta na właściwe tory.

8. Autorka porusza wiele ciekawych i zarazem kontrowersyjnych tematów, które można rozwinąć do oddzielnych książek np. wpływ sztucznych materiałów na środowisko czy noszenie podróbek. Jest empatyczna i zdaje sobie także sprawę z zagrożeń występujących w branży mody.

9. W tej książce nie znajdziemy stwierdzeń "Każda kobieta musi...", "Bezwzględnie trzeba...", "Kategorycznie nie wolno...". Autorka daje do zrozumienia, że nie warto wkładać stylu każdej kobiety w jedną i tę samą formę. Pozostawia czytelniczce swobodę i wolność w podejmowaniu wyboru.

10. Lektura "Slow fashion" potrafi zainspirować. Narratorka zwraca uwagę choćby na to, jak ważny jest sposób, w jaki nosimy ubrania oraz czy odpowiadają one naszemu obecnemu trybowi życia. Mapowanie stylu i tworzenie moodboard'ów także zachęca do innowacyjnego, twórczego podejścia do swojego stylu.

11. Style Digger reprezentuje zdroworozsądkową postawę i nie nakłania do wydawania wszystkich oszczędności na nową garderobę. Zachęca do eksperymentów w obrębie stylu, ale nie do bezrefleksyjnego wydawania pieniędzy. Co więcej, przedstawia realne działania, dzięki którym również mniej zamożne czytelniczki mogą odświeżyć i urozmaicić swój strój.

12. Podczas lektury nie odniesiemy wrażenia oderwania od rzeczywistości czy braku zrozumienia ze strony narratorki. Na tym polega też przewaga "Slow fashion" nad zagranicznymi publikacjami- nikt tak dobrze nie odniesie się do panujących realiów lepiej niż Polka mieszkająca na stałe w Polsce.

13. Monolog narratorki urozmaicają dwa ciekawe wywiady oraz mnóstwo użytecznych porad, np. jak dbać o ubrania, które nosimy. Dodatkowo w książce znajduje się kilkanaście tytułów książek i blogów rozwijających temat slow fashion. Zawiodą się natomiast ci, którzy liczyli na moc kolorowych obrazków.

Do rozważenia pozostaje jedno stwierdzenie autorki:

"wytwarzanie syntetyków pociąga za sobą bardzo mocny ślad węglowy - czyli sumę emisji gazów cieplarnianych, będących skutkiem ubocznym produkcji" - to zdanie budzi wiele kontrowersji w związku z postulatami tzw. ekoterrorystów oraz podatkiem od emisji dwutlenku węgla. Myślę, że na jego temat można napisać oddzielną książkę oraz szereg osobnych artykułów... Jest to jednak jedyna merytoryczna kwestia, która nie została w jasny sposób wyjaśniona na łamach książki. Możliwe, że zwyczajnie zabrakło na nią miejsca.



Co dała mi lektura "Slow fashion"?

Autorska książka Joanny Glogazy nie jest pierwszym poradnikiem traktującym (choć częściowo) o modzie, który wpadł mi w ręce. "Lekcje Madame Chic", "Klasyczna setka", "Minimalizm po polsku" - te tytuły miałam przed nią w swoim księgozbiorze, jednak to dopiero lektura "Slow fashion" napoiła mnie odpowiednią dozą motywacji do zmiany podejścia wobec swojego stylu. Mogę ją uznać za krok milowy w dążeniu do perfekcyjnie skomponowanej garderoby. Zdaję sobie sprawę z tego, że to dopiero początek tego długotrwałego procesu, ale już teraz odczuwam pozytywne strony zaprowadzanych zmian:

• pozbyłam się z szafy tego, w czym nie czuję się "najlepszą wersją siebie" i mam w niej więcej miejsca
• częściej noszę rzeczy, które naprawdę lubię i jestem bardziej kreatywna w tworzeniu nowych zestawień
• znalazłam motywację do naprawy ulubionych ubrań i dodatków, co wcześniej wielokrotnie odkładałam w czasie
• wiem, jak lepiej dbać o rzeczy, które posiadam, dzięki czemu będą mi dłużej służyć
• jestem w trakcie procesu tworzenia mapy swojego stylu, a więc na najlepszej drodze do jego krystalizacji
• pozbywam się odwiecznego problemu z pakowaniem i przeprowadzką na studia


Z drugiej strony pojawiły się u mnie pewne obawy:

• czy tak niewielka ilość ubrań, w porównaniu do poprzedniego stanu posiadania, rzeczywiście wystarczy na moje potrzeby?
• jak długo zajmie mi odkładanie pieniędzy na rzeczy dobrej jakości?

Pewnie nie ma sensu zaprzątać sobie tym teraz głowy i lepiej dać sobie czas na kolejne przemyślenia oraz, niewykluczone, dodatkowe porządki. Możliwe, że nie raz zajrzę do poradnika Style Digger, by na nowo przestudiować któreś zagadnienie. Mogę Wam obiecać, że tematyka slow fashion jeszcze nie raz pojawi się na tej stronie- podjęte z pełną mobilizacją wyzwanie w końcu zobowiązuje.

Swoją drogą nie dziwi mnie fakt, że pierwszy nakład "Slow fashion" został wyprzedany. Będę mocno trzymać kciuki za to, by kolejne książki Joanny stały się podobnymi sukcesami wydawniczymi, co jej pierwsza, autorska pozycja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz