18 września 2015

Analiza wydatków - dlaczego warto?


Czy wiesz, ile w ostatnim roku wydałaś na ubrania, dodatki i kosmetyki? Czy masz wyrobiony nawyk systematycznego spisywania wszystkich poczynionych wydatków? A może nie robisz tego celowo, aby móc żyć w nieświadomości i nie budzić w sobie wyrzutów sumienia... Jeśli na wszystkie te pytania odpowiedziałaś "nie", to ten artykuł dedykuję właśnie Tobie.


 DLACZEGO WARTO?

Taki spis potrafi nie tylko bezlitośnie obnażyć wszystkie zakupowe grzeszki, ale, o dziwo, posiada także pozytywny wpływ na sferę wydatków. Zyskać można bardzo wiele, a najważniejszymi korzyściami płynącymi z prowadzenia analiz wydatków są:

- świadomość tego, co kupujesz,
- nauka systematyczności,
- lepsze planowanie kolejnych wydatków,
- wiedza, gdzie w razie potrzeby szukać oszczędności.


Przez ostatni rok, jeszcze przed założeniem tego bloga, dokładniej od sierpnia 2014r., eksperymentalnie zaczęłam prowadzić w Excelu spis wydatków. Skąd pomysł na stworzenie takiego zestawienia? Wiedziałam, że wydaję dużo, dlatego chciałam poznać, jakie są to faktycznie kwoty. Byłam też ciekawa, jakie wnioski wyciągnę na sam koniec. 

Przyznam, że tworzenie tej listy było długie i mozolne, musiałam pilnować, aby zabierać każdy paragon, a jeśli go nie dostałam lub zapomniałam o tym, to na bieżąco spisywać wydatki. Po kilku tygodniach ten nawyk wszedł mi w krew i każdego kolejnego miesiąca tworzyłam na komputerze nowe podsumowanie miesiąca. 


 JAK ZACZĄĆ?

Wypracowałam sobie schemat, który może zaadaptować każda z Was. W Excelu, do obsługi którego nie potrzebna jest zaawansowana wiedza, wpisywałam każdą kupioną rzecz. Tworzyłam tabelę z kilkoma rubrykami, określałam w nich:
- kategorię (np. Dodatki),
- nazwę (np. duży szal bordo z frędzlami),
- markę lub nazwę sklepu,
- cenę,
- datę zakupu (miesiąc i rok).
Na końcu znajdowało się wyróżnione graficznie kwotowe podsumowanie oraz wykres kołowy ze wszystkimi wydatkami z podziałem na kategorie. Wykresy lepiej oddziałują na wyobraźnię.


 MOJE ROCZNE WYDATKI - ANALIZA

Z racji poruszanej tu tematyki, nie będę analizować kwestii wydatków na jedzenie, opłaty, komunikację, przybory artystyczne, higienę itd. Rubryką, nad którą chciałabym się dziś pochylić są "Kobiece rzeczy". Pod tą zagadkową nazwą kryje się kilka kategorii: Ubrania, Dodatki i biżuteria, Obuwie, Bielizna, Kosmetyki i akcesoria oraz Konserwacja. Na poniższym wykresie znajduje się ich uogólniony kosztorys:




 UBRANIA
Przez rok kupiłam 25 sztuk ubrań,z czego 6-ciu się pozbyłam. Nie jest to wygórowana liczba. Najchętniej kupowałam sukienki (6), koszule (4), spódnice (4), leginsy (3) i t-shirty (3). Zauważyłam, że mój styl podążył w kierunku bardziej kobiecego, klasycznego z nutką casualu. Ubrania kupowałam głównie w second handach, Lidlu, H&M, Decathlonie oraz przez Internet. Bardzo polubiłam jakość basicowych ubrań w Lidlu, szczególnie bawełnianych. Połowa rzeczy kupionych w sieci okazała się nietrafiona. 

Średnio miesięcznie na ubrania wydawałam: ok. 60 zł, a więc: średnio.


 DODATKI I BIŻUTERIA
Moja szkatułka wzbogaciła się o dwa srebrne przedmioty: 1 pierścionek (biżuteria autorska) i 1 wisiorek (lokalny jubiler). Na szyi gościły u mnie dwa nowe nabytki: 1 szal i 1 apaszka (second hand). Dwoma bardzo trafnymi i jednocześnie nisko kosztowymi zakupami okazały się: 1 futerał na smartfona (Internet) oraz 1 torba na zakupy (Rossmann). Zdecydowałam się również na zakup online dwóch rzeczy vintage: 1 skórzanej torebki i 1 czapki z wełny i alpaki. Oba z nich okazały się nietrafione przez słabą jakość, o której przekonałam się w trakcie użytkowania. Duża ilość posiadanych rzeczy wymogła na mnie zakup 20 sztuk wieszaków na ubrania (Agata Meble).

Średnio miesięcznie na dodatki i biżuterię wydawałam: ok. 40 zł, a więc: średnio.


 OBUWIE
W ciągu roku kupiłam 5 par butów, z czego 2-óch się pozbyłam. Były nimi: 1 sandałko-koturny (Lasocki, CCC), 2 pary butów sportowych (Lidl, Adidas), 1 klapki na basen (Decathlon), 1 skórzane półbuty (Ryłko). Pierwsza para okazała się zakupem poczynionym pod wpływem chwili, nie przepadam za butami wyższymi niż 8cm, rzadko je nosiłam i w końcu się ich pozbyłam. Bardzo rozczarowała mnie jakość sportowego obuwia z Lidla, które okazało się kiepsko wykończone i dodatkowo podczas standardowego czyszczenia, znajdująca się w środku gąbka trwale zafarbowała biały wierzch buta (nienawidzę takich sytuacji). Najczęściej chodziłam w butach z Adidasa i to płaskie obuwie najchętniej nosiłam w ciągu ostatniego roku.

Średnio miesięcznie na obuwie wydawałam: ok. 15zł, a więc: bardzo mało.


 BIELIZNA
Roczny bilans zakupów przedstawia się następująco: 4 pary staników (2 pary wyrzuciłam), 9 par majtek, 11 par skarpetek, 9 par rajstop, 4 podkoszulki i 1 halka. Kupowałam je w: Outlecie Calzedonii, Simone Perele, Tk Maxxie, Lidlu, H&M-ie, Rossmannie, Internecie. 2/3 wydatków poczynionych w tej kategorii stanowiły 2 pary biustonoszy. Gdyby ktoś mi wcześniej powiedział, że wydam 300zł na jeden stanik, to pewnie popukałabym się w głowę. Dopiero braffiterka uświadomiła mi, jak źle dobraną bieliznę nosiłam. Jakość staników Simone Perele była nie do porównania z poprzednimi modelami, które dość szybko wyrzuciłam. W najbliższym czasie planuję zakup nowego modelu. W Outlecie Calzedonii znalazłam dobrej jakości kryjące rajstopy, a w Lidlu wygodne, bawełniane, basicowe podkoszulki. W Tk Maxx trafiłam na eleganckie, dobre jakościowo majteczki. Rozczarowała mnie natomiast jakość skarpetek w H&M, choć dotąd byłam z nich zadowolona.

Średnio miesięcznie na bieliznę wydawałam: ok. 80zł, a więc: dużo.


 KOSMETYKI I AKCESORIA

  KOLORÓWKA
Było jej bardzo, bardzo wiele, łącznie 37 sztuk. Lista jest dość długa. Przykładowo w ciągu roku kupiłam: 6 eyelinerów, 5 paletek cieni do powiek, 3 korektory, 3 szminki, 3 róże, 2 rozświetlacze, itd. Kupowałam je stacjonarnie (Rossmann, Drogeria Natura, Golden Rose) oraz (zdecydowanie częściej) online (Mintishop, Allegro). W ostatnim roku polubiłam polskie marki: Kobo, My Secret, Golden Rose, Lovely, Inglot.

Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że większość kolorówki, którą poprzednio miałam, traciła w ostatnim roku swoją datę ważności. Nie używam kosmetyków kolorowych po terminie, dlatego wymieniłam niemal każdą pozycję w "kuferku". Poza tym, lubię makijaż i stał się on jednym z moich pasji...

  PIELĘGNACJA
W ostatnim roku prowadziłam dość minimalistyczną pielęgnację, choć przyznam, że brakowało mi w tej sferze regularności. Zwykle zużywałam poprzednio zgromadzone zapasy. Z dziedziny naturalnych produktów zaopatrzyłam się w: 1 nierafinowane masło shea, 1 czarne mydło + rękawicę kessę, mydło aleppo 24% oraz 1 ałun. Najsłabsze działanie z nich miał ten ostatni, którego pozbyłam się z kretesem. Przez rok kupiłam 7 szamponów (Alterra z granatem, ulubieniec) i 3 maski do włosów (Biovax Gold, ulubieniec). W przypadku pielęgnacji twarzy, rozczarowały mnie 3 kremy (Alterra, Himalaya).

  DODATKI KOSMETYCZNE
Cóż, aż 18 pozycji, a więc bardzo dużo. W tym roku świadomie poszerzyłam swoją kolekcję akcesoriów do makijażu o 14 pędzli (Zoeva, Glambrush, Real Techniques, Sigma). Najczęściej kupowałam je przez Internet (Mintishop- łącznie aż 5 zamówień). Oprócz tego wymieniłam starą wersję 1 szczotki do włosów Tangle Teezer na nową wersję kompaktową, która bardzo dobrze się sprawuje. Dbałam także o organizację tej gromadki, kupując 1 tubę na pędzle (Glambrush) i 2 organizery (Allegro).

  PERFUMY
W tej podkategorii pojawiła się tylko jedna pozycja: 1 woda toaletowa (L'Occitane).

Średnio miesięcznie na kosmetyki i akcesoria wydawałam: ok. 200zł, a więc: bardzo dużo.


 KONSERWACJA
Uważam, że ta kategoria zasługuje na wyróżnienie, z uwagi na to, że wydłuża żywotność ubrań i dodatków. Te wydatki sprowadziły się do zakupu: 1 golarki do ubrań (Rossmann), 5 par wkładek do butów (CCC), 4 kremów/impregnatów do pielęgnacji skóry (CCC, Ryłko), 3 rolek do ubrań (H&M, Rossmann), 3 pokrowców na ubrania (Agata Meble, Kaufland) i 2 organizerów (Allegro). W tym zestawieniu doliczyłam także dwie usługi: 1 czyszczenie chemiczne w pralni i 2 wymiany fleków u szewca.

Średnio miesięcznie na konserwację wydałam: ok. 10zł, a więc: bardzo mało.



 OSTATECZNE PODSUMOWANIE

Poza korzyściami, wspomnianymi na samym początku artykułu, doszłam do kilku dodatkowych przemyśleń, które być może zachęcą Cię jeszcze bardziej do prowadzenia własnego arkusza z wydatkami:

A) Wiem, które wydatki powinnam okiełznać.
WNIOSEK: będę dążyć do poziomu średni w średnich miesięcznych wydatkach w każdej z "kobiecych" kategorii.

B) Lepiej znam swój gust: wiem, jak zmienia się mój styl, jakie części garderoby polubiłam, jakie fasony butów częściej nosiłam.
WNIOSEK: wiem, czego szukać w sklepach przy kolejnych zakupach, co pozwoli mi zaoszczędzić czas.

C) Trudno mi dobrze dopasować ubrania przez Internet, przez co kilkukrotnie się nacięłam.
WNIOSEK: nie będę kupować ubrań i dodatków online, chyba że takie same mierzyłam stacjonarnie.

Myślę, że taka analiza wydatków (w ujęciu miesięcznym i rocznym) jest zgodna z nurtem slow fashion, o którym wspominałam w tym artykule. Czuję, że z każdym tygodniem coraz bardziej przekonuję się do jego zasad i udaje mi się lepiej wcielać je w życie. Slow fashion jest trochę jak kropla wody, która drąży skałę. Na temat jego wpływu planuję w przyszłości osobny wpis. Tymczasem będę kontynuować tworzenie miesięcznych spisów wydatków.

1 komentarz:

  1. Świetny sposób, ale dodałabym kategorii na mieszkanie, paliwo, jedzienie itd. Zgadzam się, każda musi nauczyć się liczyć pieniędzy.

    Brzydki Ptak Blog

    OdpowiedzUsuń